Drogi inwalido! Musisz być silny i mobilny, jeśli chcesz zdobyć orzeczenia o niepełnosprawności potrzebne do normalnego funkcjonowania w Polsce. Musisz też mieć stalowe nerwy i znać lekarza o stalowych nerwach. Jeśli wybierasz się załatwić formalności samochodem – zatankuj pełen bak. Jeśli pracujesz – weź urlop. Jeśli nikt nie może Cię wyręczyć, szykuj się do przyjęcia „na klatę” skutków systemu orzecznictwa będącego niewypałem, funkcjonującego od 1997 r. i krytykowanego od kilkunastu lat. Kolejny rząd nie zdążył go jeszcze naprawić.
Staszek, od dwóch lat na wózku inwalidzkim otrzymał niedawno z ZUS-u dokument potwierdzający jego niepełnosprawność i otwierający możliwość ubiegania się o przyznanie renty. Orzeczenie wydał lekarz – orzecznik ZUS nadając mu roczny termin ważności, mając pewnie nadzieję, że za rok Staszek z wózka wstanie. Chłopak odetchnął z ulgą, gdy pomyślał, że oto skończyła się dla niego kilkudniowa pokuta na rzecz biurokracji związana z wypełnianiem druku, kompletowaniem załączników do druku oraz z wizytami u lekarza pierwszego kontaktu i u specjalistów, którzy muszą do wniosku dorzucić swoje „trzy grosze” w postaci autorskich opinii o stanie zdrowia potrzebnych orzecznikowi do wnikliwego rozpoznania przypadku. Staszek złożył stos papierów w urzędzie, odczekał cierpliwie aż ktoś wniosek rozpatrzy, orzecznik sprawę osądzi i już cieszył się spokojem od urzędowych pielgrzymek na kolejne 12 miesięcy. Przedwcześnie.
Gdy zdarzyło mu się zaparkować, na kopercie ze znaczkiem dedykującym miejsce postojowe takim jak on, zorientował się, że karta parkingowa uprawniająca do zajęcia tej koperty straciła ważność. Nie czekając pospieszył więc na odmianę do Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, gdzie ulokowano biuro rozpatrujące wnioski o przyznanie uprawnień do parkowania na „inwalidzkich” kopertach. Zapomniał, że w Polsce trzeba być niepełnosprawnym podwójnie: raz dla ZUS-u, a drugi raz – dla urzędu, który może wydać kartę parkingową.
Zamiast nowej karty, wręczono mu wniosek, załącznik do wypełnienia przez lekarza, polecono ponownie skompletować dokumentację medyczną, złożyć wszystko razem w urzędzie i czekać aż zbierze się komisja, która raz jeszcze orzeknie, że Staszek jest niepełnosprawny. Ledwie wydane orzeczenie z ZUS, dla PCPR nie ma najmniejszego znaczenia. Nawet gdyby urzędnicy chcieli, nie mogą go respektować. Tak to wymyślono w 1997 roku.
Mina lekarki do której Staszek za kilka dni zawita z prośbą o wypełnienie kolejnego „zaświadczenia o stanie zdrowia”, bliźniaczo podobnego do tego, które wystawiała parę dni wstecz, tyle, że na innym formularzu – bezcenna. Miła pani doktor już przyzwyczaiła się, że w jej misji coraz więcej czasu pochłania wypełnianie formularzy.
Polski system orzecznictwa daleko odbiega od standardów Unii Europejskiej, został także ostro skrytykowany przez Najwyższą Izbę Kontroli W informacji o wynikach kontroli systemu (KPS-4101-02-00/2012, Nr ewid. 7/2013/P/12/105/KPS) przeprowadzonej przez inspektorów NIK czytamy:
„Stan prawny (…) nie uległ zasadniczej zmianie, mimo iż NIK w przeszłości wskazywała m.in. na celowość podjęcia (…) działań integrujących oba systemy. Pozwoliłoby to na zmniejszenie wydatków publicznych, zaś ujednolicenie orzecznictwa miałoby pozytywny wpływ na jakość orzekania. Podmioty uprawnione nie podjęły jednak inicjatywy ustawodawczej(…). Zdaniem NIK, zbieżność zadań wykonywanych w systemach orzekania dla celów rentowych i o niepełnosprawności, uzasadnia potrzebę wprowadzenia (…) zmian w obowiązującym stanie prawnym, w celu ich zintegrowania. Może to nastąpić w drodze powołania jednej instytucji orzekającej o stopniu niesprawności, zarówno dla potrzeb orzekania dla celów rentowych, jak i w zakresie wsparcia niezbędnego osobom ze stwierdzoną niesprawnością. Systemy te posługują się podobnymi kryteriami wobec wnioskodawców (…). Ich zintegrowanie wyeliminowałoby m.in. konieczność uczestniczenia przez osobę z orzeczoną niezdolnością do pracy, której przyznano świadczenie rentowe, w kolejnym postępowaniu administracyjnym prowadzonym przez zespół ds. orzekania o niepełnosprawności, w celu uzyskania niektórych uprawnień i ulg przysługujących osobie niepełnosprawnej
Zintegrowanie systemów powinno również pozwolić na zmniejszenie wydatków na działalność orzeczniczą (…)”.
O tym, że system sprawiający tyle kłopotu jest nieefektywny i wymaga zmian, mówi otwarcie także wiceminister pracy i polityki społecznej oraz pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych Jarosław Duda.
Niestety jak dotąd – wszystko zaczyna się i kończy na słowach.
~ Iwona Kamieńska