Wśród kandydatów do Parlamentu Europejskiego jest w tym roku perełka rodem z Małopolski – Katarzyna Rogowiec, niepełnosprawna sportsmenka, wielokrotna mistrzyni paraolimpijska.
Nie ma dla nas znaczenia z jakiej listy startuje, podobnie jak to, że będzie można na nią głosować na Pomorzu, gdzie ma siedzibę założona przez nią fundacja Avanti.
W przypadku wyborów europarlamentu trzeba też pamiętać, że każdego, kto zdobędzie w nich mandat wchłoną frakcje niezależne od krajowych struktur partyjnych. Tłumacząc najprościej: w gremium, które decyduje o przyszłości Unii Europejskiej nie ma PO, PiS, PSL, SLD… Jest- Europejska Partia Ludowa, grupa Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów, frakcja Europejskich Konserwatystów i Reformatorów i kilka innych. Szkoda, że niewiele się o tym mówi, a plakaty i ulotki wyborcze wciąż wieńczą loga krajowych ugrupowań.
Olbrzymie znaczenie ma dla nas natomiast to, aby Katarzyna stała się inspiracją. Aby w ślad za nią inni niepełnosprawni odważyli się sięgać po mandaty do samorządów wszystkich szczebli i współdecydować o tym, jak będzie się nam wszystkim żyło.
Dlaczego? Bo jesteśmy pewni, że ludzie doświadczeni przez los, którzy wykazują się ogromną siłą ducha i determinacją pokonując ograniczenia wynikające z niepełnosprawności i bariery budowane przez zdrowych, mają doskonałe predyspozycje do rządzenia w duchu empatii. Jakże często narzekamy, że o przyszłości kraju, regionu, miasta, gminy decydują ludzie oderwani od rzeczywistości, „wytresowani” przez politycznych strategów, którzy żyjąc w dobrobycie wynikającym ze współposiadania władzy zapominają o biedzie i kłopotach „na dole”, a jeżeli sobie przypomną, to tylko na potrzeby swojego, bądź partyjnego PR. Ufamy, że tacy ludzie jak Katarzyna będą konsekwentnie i bez politykowania dążyć do tego, aby biedy na dole było coraz mniej.
Nie jestem zawodowym politykiem. Nie zabiegałam o miejsce na liście. Uważam, że w tym przypadku, gdy wybory do europarlamentu są bezpośrednie, liczy się to, co każdy z kandydatów ma do zaproponowania. To w skrócie oznacza, że kandydaci, którzy uzyskają największą liczbę głosów dostają się w miejsce, gdzie mogą pracować w oparciu o poparcie, które im dali Wyborcy – tłumaczy niepełnosprawna kandydatka.
Ci, którym udzielają się emocje współzawodnictwa podczas paraolimpiad na pewno ją znają. Wszystkim innym opowiemy o Katarzynie, bo warto ją poznać.
Jest naszą „rodaczką” z południa Polski – pochodzi z Rabki – Zdroju. W 1980 roku mając trzy lata w dramatycznym wypadku podczas prac rolniczych straciła obie rączki.
Miała szczęście mieć mądrych rodziców. Nauczyli ją postawy w której nie ma miejsca na użalanie się nad sobą. Jak mówi – dzięki dzieciństwu bez taryfy ulgowej i uczestnictwu we wszystkich pracach w gospodarstwie – od mycia podłóg po zbieranie ziemniaków, wyrosła na zupełnie samodzielną kobietę. Bez kompleksów z powodu braku rąk.
Brak rąk to tylko coś, co mnie wyróżnia z tłumu. Każdy czymś się różni od innych. Ważne, aby sam w sobie dostrzegł wartościowego człowieka. To pierwszy krok do tego, aby inni dostrzegli to samo – mówi dziś Katarzyna.
Skończyła studia na krakowskiej Akademii Ekonomicznej, podjęła pracę w Regionalnym Ośrodku Polityki Społecznej w Krakowie oraz jako pilot wycieczek, niedawno została szczęśliwą mamą dziewczynki, której dała imię Olimpia.
Na piątym roku studiów zakochała się w sporcie, konkretnie – w bieganiu na nartach. Ta miłość okazała się wzajemnaJ. W 2003r. z Mistrzostw Świata w Baiersbronn wróciła z trzeba medalami, dwa lata później z Fort Kent – z czterema. W 2006r. z igrzysk w Turynie przywiozła do Polski dwa złote, zimą przełomu 2011/2012 wywalczyła Kryształową Kulę. Dziś przeciera szlak dla Osób Niepełnosprawnych do Parlamentu Europejskiego. Chce coś zmienić w swojej ojczyźnie. Przede wszystkim uczynić ją bardziej przyjazną dla ON.
~Iwona Kamieńska