Nikt nie zauważył, że Maciek i Kamila szykują się, aby odejść na zawsze, choć obydwoje mieli wokół siebie całkiem liczną gromadkę bliskich sercu ludzi. Odeszli. Maciek w lipcu, Kamila w sierpniu. Została po nich rozpacz i pytania na które nikt nie umie odpowiedzieć: dlaczego? Jeszcze jedno pytanie nie daje ludziom spokoju: kto jeszcze i jak go zatrzymać?
Dla Maćka nie było na tym świecie strachu, który paraliżowałby przed działaniem. Nie było dla niego zadań niewykonalnych. Tylko życie okazało się niewykonalne. Chłopak z pasją, z charakterem, serdeczny, dobry człowiek nie chciał dłużej żyć. Odpowiedź na pytanie „dlaczego nie chciał?”- zabrał ze sobą na drugą stronę. Zostawił z tym pytaniem żonę, dzieci, rodzinę, tłum przyjaciół i kolegów. Nie mogą darować sobie, że nie mieli pojęcia o burzach targających Maćkowymi myślami, które przyniosły dramatyczną myśl, aby zakończyć życie. Gdyby ktoś zauważył symptomy tych burz, może Maciek spacerowałby dziś z dziećmi po beskidzkich szlakach…
Żył pięknie, był ratownikiem krynickiej grupy GOPR, ekspertem w sprawie wykorzystania helikopterów w akcjach ratowniczych docenianym w kraju i za granicą, szkolił ratowników górskich, policjantów, strażników granicznych, projektował bezpieczne stacje narciarskie. Ktokolwiek miał szczęście spotkać Maćka na swojej drodze, zapamiętał go jako radosnego, dobrego człowieka, dla którego zawsze najważniejszy był drugi człowiek.
To nie jest normalne, że kochany, lubiany podziwiany, spełniający swoje marzenia nie doczekawszy nawet czterdziestych urodzin zostawia wszystkich i wszystko na rzecz śmierci.
Kamila miała tylko 17 lat. Wyszła z domu, nie dotarła do szkoły, zostawiła przerażonych bliskich z dramatyczną ciszą w odpowiedzi na próby telefonicznego kontaktu. Wydawało się, że śliczna dziewczyna miała poukładane w głowie znacznie lepiej niż wielu jej rówieśników. Była wolontariuszką. Koleżanki, koledzy, podopieczni zapamiętali ją jako radosną, ciepłą, pełną wdzięku osóbkę zawsze gotową pomagać. Dzień po jej zniknięciu w setkach egzemplarzy internauci powielili apel o pomoc w poszukiwaniach zamieszczony przez zrozpaczoną siostrę. Odnaleziono niestety jej ciało. Odpowiedzi na pytanie: „dlaczego?” Nikt dotąd nie odnalazł.
Tego samego dnia, w którym zakończono poszukiwania Kamili, nowosądecka policja ogłosiła także dramatyczny finał poszukiwań 20-letniego chłopaka z pobliskiego Mystkowa, który wyszedł z domu w niedzielę. Okazało się, że on też poszedł tam, gdzie Maciek i Kamila.
W mediach ukazał się lapidarny komunikat policji, z którego można się dowiedzieć, że „z uwagi na dobro bliskich” informację trzeba streścić do trzech komunikatów: koniec akcji, człowiek nie żyje, udział osób trzecich wykluczono.
Jeszcze pachnie drukiem książka Marii Jarosz, socjolog z Instytutu Studiów Politycznych PAN zatytułowana: „Samobójstwa. Dlaczego teraz”. W niej znajdziemy analizę przypadków z ostatnich 60 lat. Efekt tej analizy przeraża: wzrost o 400 procent. W ubiegłym roku w Polsce odebrały sobie życie 903 kobiety i 5.193 mężczyzn. Mamy w kraju już niemal dwa razy więcej samobójców niż ofiar wypadków drogowych. Mamy w Polsce więcej samobójstw niż zabójstw. Różnica polega na tym, że z prewencją zabójstw i skutków wypadków drogowych walczy cały sztab ludzi i kilka potężnych instytucji. Prewencji samobójstw nie ma w Polsce wcale. A jeśli jest taka, o której nie wiemy – nie działa. Liczby są tego najlepszym dowodem. Kto w ślad za myślą autorki wspomnianej książki wyciągnie wniosek, że dynamika zjawiska powinna zmusić WSZYSTKICH do działania, które może odwrócić ten trend?
Nie możemy się zgodzić na dalszą bezczynność. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby zapobiec kolejnym pytaniom ” Na miły Bóg…dlaczego?”. Potrzebujemy sojuszników.
~ Iwona Kamieńska /Fundacja Tarcza/