Najnowsze aktualności fundacyjne i projektowe.
Na obejrzane przypadkowo nagranie zareagowała także pani Aneta (nazwisko do wiadomości fundacji), która poprosiła nas o interwencję.
Jako szary człowiek niewiele mogę, a serce mi dosłownie pękło gdy zobaczyłam film o matce która katowała swoje małe dzieciątko. Może jakoś możecie pomóc odnaleźć ta zwyrodniałą matkę po adresie strony z której pochodzi filmik, albo wiecie gdzie to przekazać żeby się tym zajęli. Jestem roztrzęsiona. Sama jestem matką i to, co zobaczyłam zabiło we mnie wiarę jaka miałam jeszcze dla tego świata i ludzi. Mam nadzieję tylko że te dziecko żyje… Jeśli możecie – pomóżcie temu dziecku proszę” – napisała autorka maila podając link do filmu.
Jej alarm natychmiast przekazaliśmy oficerowi dyżurnemu Komendy Głównej Policji prosząc o rozpoznanie sprawy. Po dwóch dniach otrzymaliśmy odpowiedź, że kobieta bijąca niemowlę została zidentyfikowana, zatrzymana, postawiona przed sadem i skazana na karę pozbawienia wolności. Dziecko zaś trafiło do rodziny zastępczej.
W Fundacji Tarcza każdego roku interweniujemy w kilkudziesięciu przypadkach zgłoszonych nam zdarzeń związanych z przemocą. Żadnego z przypadków nie pozostawiamy bez rozpoznania. Dziękujemy wszystkim, którzy nie są obojętni, bo tylko dzięki Wam możemy fragment świata odmienić na lepsze.
Okrutna matka pochodzi z Malezji. Jak się okazało – film zarejestrowała zszokowana jej postępowaniem koleżanka. Gdy nagranie trafiło do internetu, rozprzestrzeniło się w kilka dni na ogromną skalę. Internauci pytali wzajemnie: „czy znacie tę kobietę?”, informowali o filmie media, masowo zgłaszali sprawę policji. Jest bardzo prawdopodobne, że ich reakcja uratowała życie maleństwu.
Film – choć utrwalono na nim zło – wyzwolił wśród ludzi falę dobra, bo brak przyzwolenia na przemoc, protest przeciwko przemocy i reakcja w obronie krzywdzonego człowieka jest przecież dobrem!
Pani Aneta, autorka listu do Fundacji Tarcza dała przykład właściwej, wrażliwej i rozsądnej reakcji, za co serdecznie jej dziękujemy.
Choć zło utrwalone na filmie doczekało się końca, wiemy na pewno, że podobne dramaty rozgrywają się nadal w wielu domach na całym świecie. Dobrze się dzieje, że ktoś o nich czasem przypomina.
~Witold Bodziony
Wśród kandydatów do Parlamentu Europejskiego jest w tym roku perełka rodem z Małopolski – Katarzyna Rogowiec, niepełnosprawna sportsmenka, wielokrotna mistrzyni paraolimpijska.
Nie ma dla nas znaczenia z jakiej listy startuje, podobnie jak to, że będzie można na nią głosować na Pomorzu, gdzie ma siedzibę założona przez nią fundacja Avanti.
W przypadku wyborów europarlamentu trzeba też pamiętać, że każdego, kto zdobędzie w nich mandat wchłoną frakcje niezależne od krajowych struktur partyjnych. Tłumacząc najprościej: w gremium, które decyduje o przyszłości Unii Europejskiej nie ma PO, PiS, PSL, SLD… Jest- Europejska Partia Ludowa, grupa Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów, frakcja Europejskich Konserwatystów i Reformatorów i kilka innych. Szkoda, że niewiele się o tym mówi, a plakaty i ulotki wyborcze wciąż wieńczą loga krajowych ugrupowań.
Olbrzymie znaczenie ma dla nas natomiast to, aby Katarzyna stała się inspiracją. Aby w ślad za nią inni niepełnosprawni odważyli się sięgać po mandaty do samorządów wszystkich szczebli i współdecydować o tym, jak będzie się nam wszystkim żyło.
Dlaczego? Bo jesteśmy pewni, że ludzie doświadczeni przez los, którzy wykazują się ogromną siłą ducha i determinacją pokonując ograniczenia wynikające z niepełnosprawności i bariery budowane przez zdrowych, mają doskonałe predyspozycje do rządzenia w duchu empatii. Jakże często narzekamy, że o przyszłości kraju, regionu, miasta, gminy decydują ludzie oderwani od rzeczywistości, „wytresowani” przez politycznych strategów, którzy żyjąc w dobrobycie wynikającym ze współposiadania władzy zapominają o biedzie i kłopotach „na dole”, a jeżeli sobie przypomną, to tylko na potrzeby swojego, bądź partyjnego PR. Ufamy, że tacy ludzie jak Katarzyna będą konsekwentnie i bez politykowania dążyć do tego, aby biedy na dole było coraz mniej.
Nie jestem zawodowym politykiem. Nie zabiegałam o miejsce na liście. Uważam, że w tym przypadku, gdy wybory do europarlamentu są bezpośrednie, liczy się to, co każdy z kandydatów ma do zaproponowania. To w skrócie oznacza, że kandydaci, którzy uzyskają największą liczbę głosów dostają się w miejsce, gdzie mogą pracować w oparciu o poparcie, które im dali Wyborcy – tłumaczy niepełnosprawna kandydatka.
Ci, którym udzielają się emocje współzawodnictwa podczas paraolimpiad na pewno ją znają. Wszystkim innym opowiemy o Katarzynie, bo warto ją poznać.
Jest naszą „rodaczką” z południa Polski – pochodzi z Rabki – Zdroju. W 1980 roku mając trzy lata w dramatycznym wypadku podczas prac rolniczych straciła obie rączki.
Miała szczęście mieć mądrych rodziców. Nauczyli ją postawy w której nie ma miejsca na użalanie się nad sobą. Jak mówi – dzięki dzieciństwu bez taryfy ulgowej i uczestnictwu we wszystkich pracach w gospodarstwie – od mycia podłóg po zbieranie ziemniaków, wyrosła na zupełnie samodzielną kobietę. Bez kompleksów z powodu braku rąk.
Brak rąk to tylko coś, co mnie wyróżnia z tłumu. Każdy czymś się różni od innych. Ważne, aby sam w sobie dostrzegł wartościowego człowieka. To pierwszy krok do tego, aby inni dostrzegli to samo – mówi dziś Katarzyna.
Skończyła studia na krakowskiej Akademii Ekonomicznej, podjęła pracę w Regionalnym Ośrodku Polityki Społecznej w Krakowie oraz jako pilot wycieczek, niedawno została szczęśliwą mamą dziewczynki, której dała imię Olimpia.
Na piątym roku studiów zakochała się w sporcie, konkretnie – w bieganiu na nartach. Ta miłość okazała się wzajemnaJ. W 2003r. z Mistrzostw Świata w Baiersbronn wróciła z trzeba medalami, dwa lata później z Fort Kent – z czterema. W 2006r. z igrzysk w Turynie przywiozła do Polski dwa złote, zimą przełomu 2011/2012 wywalczyła Kryształową Kulę. Dziś przeciera szlak dla Osób Niepełnosprawnych do Parlamentu Europejskiego. Chce coś zmienić w swojej ojczyźnie. Przede wszystkim uczynić ją bardziej przyjazną dla ON.
~Iwona Kamieńska
Po Dniu Dziecka zostają dzieciom prezenty, po Dniu Kobiet – przynajmniej na kilka dni zostają paniom bukiety kwiatów, a po Dniu Niepełnosprawnych zwykle nie zostaje nic. Szkoda. A może w tym roku będzie inaczej? Międzynarodowy Dzień Osób Niepełnosprawnych będziemy obchodzić 3 grudnia. Jest jeszcze czas zrobić coś, zmienić coś. Najlepiej na początek zmienić myślenie.
„ON” * nie są przybyszami z innej planety. Każdy z nas może dziś, jutro, za tydzień stać się ON.
„ON” nie zawsze znaczy „słabszy”. Niepełnosprawny był Franklin Roosevelt, którego choroba przykuła do wózka inwalidzkiego i Ludwig van Beethoven, który straciwszy słuch nadal komponował genialną muzykę. Niepełnosprawny jest Stevie Wonder, przy którego piosenkach wzdycha kilka pokoleń, niepełnosprawnej Natalii Partyce brak prawej dłoni nie przeszkadza zwyciężać w tenisa ze zdrowymi rywalkami, a niepełnosprawna Monika Kuszyńska śpiewająco przekonuje, że ze słabości może narodzić się potężna siła.
5 maja obchodziliśmy Europejski Dzień Walki z Dyskryminacją Osób Niepełnosprawnych wymyślony przez Francuzów. Nadali mu ładną nazwę „Randez-vous de la Dignite („Spotkanie z godnością”). Hasłami, w których dominantą były tolerancja + równouprawnienie zaczęli przekonywać swoich ziomków i cały świat, że należy stanowczo sprzeciwiać się dyskryminacji inwalidów w codziennym życiu, w urzędach, w pracy. Wołanie Francuzów podchwyciła Europa, a więc dotarło echem także do Polski. I tak począwszy od lat 90. ubiegłego wieku, jak kraj długi i szeroki, dwa razy w roku (5.V i 3 XII) wołają wspólnym, głosem dziennikarze, politycy i urzędnicy, że potrzebna jest nam równość i tolerancja, że nie wolno dopuszczać do dyskryminacji, że nie trzeba tworzyć barier oraz że wypada je likwidować. Wołają zwykle po to, żeby tradycji uczynić zadość i następnego dnia zamilknąć do najbliższego 5 maja lub 3 grudnia.
Nie mam żalu o to, że dziennikarze, politycy i urzędnicy milkną nazajutrz po 5 maja i 3 grudnia. Mam żal, że z wołania w najlepszym wypadku niewiele, a często nic nie wynika. Niech każdy kto wołał pokaże, że jest mocny nie tylko w gębie i zabierze się następnego dnia do likwidowania przynajmniej jednej bariery w swoim najbliższym otoczeniu. Albo jeszcze lepiej: niech zapyta niepełnosprawnych czego właściwie najbardziej im brakuje, która bariera najskuteczniej zamyka im dostęp do ciekawego świata. Zachwyci wtedy całą gromadę „ON”. * Może wsłuchując się w to, co Oni sami mają do powiedzenia, ktoś wreszcie dozna olśnienia i zrozumie, że wszystko co się postanowi „o nich bez nich” nie będzie strzałem w dziesiątkę w kategoriach równouprawnienia i likwidacji barier.
Mam wśród niepełnosprawnych ludzi najbliższych memu sercu, mam wśród nich niezawodnych przyjaciół. Choć mieszczą się w słownikowej definicji ON wiem, że są często sprawniejsi, silniejsi, zdolniejsi, mądrzejsi, bardziej ambitni od tłumu zdrowych, którym wydaje się, że pozjadali wszystkie rozumy i sprawdzili się w swojej sprawności wejściem po schodach na ratuszową wieżę. Wiedząc jak ogromny potencjał drzemie w głowach i w sercach osób zwanych niepełnosprawnymi, ogromnie mi żal, że nie ma ich tam, gdzie zapadają decyzje o przyszłości miasta i regionu.
Zastanawialiście się kiedyś dlaczego niepełnosprawnych nie ma w Radzie Miasta Nowego Sącza, w Radzie Powiatu Nowosądeckiego, dlaczego do sal posiedzeń rad gmin Sądecczyzny nie wjeżdżają młodzi, wykształceni, otwarci na potrzeby drugiego człowieka ludzie na wózkach inwalidzkich? Dlaczego nie wchodzą tam na przykład niewidomi?
Gdyby sięgnęli po mandaty, może obok schodów do urzędów miast, gmin i powiatu pojawiłyby się podjazdy i windy, z których ucieszą się także seniorzy i rodzice z małymi dziećmi?
Może ktoś zorientuje się wówczas, że centrum kultury, albo dom kultury będzie prawdziwym miejscem krzewienia kultury tylko wtedy, gdy nie tylko widownia ale i scena będzie dostępna dla osób niepełnosprawnych. Znacie taką scenę i widownię w Nowym Sączu albo w okolicy?
Może wreszcie gospodarze hoteli, restauracji i kawiarni przekonają się, że klient na wózku inwalidzkim, to ktoś równie ważny jak ten, który potrafi wejść po schodach?
Na koniec zagwozdka: zważcie teraz w myślach kto ma perspektywę myślenia pozwalającą skuteczniej naprawiać, poprawiać, odmieniać codzienność ludzi, którym wiatr wieje w oczy? Zdrowi, żyjący w dostatku, czy ci, którzy dzielnie próbują walczyć z chorobą i przeciwnościami losu pokonując każdego dnia tor przeszkód z barier zbudowanych przez zdrowych? Dedykuję to pytanie strategom, którzy niebawem będą układać listy wyborcze i tym, którzy nieco później będą wybierać. Niech po trzecim grudnia 2014 roku coś się zmieni.
~Iwona Kamieńska
c.d.n.
* ON – osoba niepełnosprawna, osoby niepełnosprawne